Advertisement
Pod Warszawą, w małym lasku łączącym dwie strony Kobyłki, koczował przy drodze pies.Przypadek trafił, że po dłuższym czasie tamtędy przejeżdżałam.
Z początku myślałam, że przyszedł do jakiejś suki w cieczce, teraz sezon ta....ale przejechałam znów za parę dni, a on wciąż tam był, skulony pod drzewami. Same kości pod króciutką sierścią, gdzie mróz -15... Trzeba było szybko działać.
Pojechałyśmy z Marzeną po niego w weekend. Smycze pod pachę, rękawice w dłonie, kiełbasa wędzona w kieszeń i jazda....2 godziny na nic!
Za Boga sam nie podejdzie, widać, że maksymalnie wystraszony, człowiek z niczym dobrym raczej mu się nie kojarzy.
Szybko tel do Olgi Siporskiej. Dzięki Bogu użyczyła klatki łapki, dzięki Olga <3 i tak za kolejne parę godzin był Nasz. 7h kazał na siebie czekać ;) a co.
Pojechał do gminnej lecznicy, gdzie pierwszą noc zapewne od dłuższego czasu, spędził w cieple z miską wody i jedzenia. Stan wskazuje na długotrwały głód.
Na razie jest tak wycofany, że potrzebuje czasu by w spokoju dojść do siebie. Przekonać, że niebezpieczeństwo, tułaczka, głód i mróz już za nim.
To młodziutki psiak, nie jest agresywny. On prosił o pomoc, mimo panicznego strachu...
Czy ten pies ma swojego właściciela? Być może. Ogłoszony jest, jednak chcemy uchronić go przed ewentualnym wyjazdem do schroniska po upływie kwarantanny.
A może na czas kwarantanny ktoś mógłby zaopiekować się nim w warunkach domowych? Wiadomo, że lecznica to nie dom :( Pomóżcie... :( Klatka w lecznicy tylko pogłębia jego lęki... :'(
Advertisement
Event Venue & Nearby Stays
Kobyłka, Kobyłka, Wolomin, Poland
Concerts, fests, parties, meetups - all the happenings, one place.







