Advertisement
Gdyby Śpiewaków norymberskich pozbawić scenografii i historycznego sztafażu, byłaby to metafora idealnego porządku w muzycznym (i nie tylko) świecie: konkurs na najpiękniejszą pieśń i jej najlepsze wykonanie wygrałby najlepszy i najzdolniejszy, ambitna miernota poniosłaby zaś zasłużoną porażkę. Wówczas też abstrakcyjne i bezzasadne stałoby się pytanie, dlaczego Trzy tańce op. 34 Henryka Mikołaja Góreckiego nie znalazły dotąd zasłużonego miejsca w koncertowych repertuarach. Czemu dzieło to – ulokowane chronologicznie w pół drogi między Symfonią II a III, zaskakujące, błyskotliwe, napisane z kolorystycznym i ekspresyjnym zacięciem – tak rzadko jest grywane? Jednakże w prawdziwym życiu Walter ze swą pieśnią o miłości nie od razu staje w blasku chwały, a pozbawiony talentu Beckmesser, nim ostatecznie przegra, będzie jeszcze czas jakiś obnosić się ze swoją urzędniczą miałkością.Zazwyczaj jednak wygrywa wielka wizja – taka jak ta Wagnerowska, zmieniająca bieg historii. Bez jego języka orkiestrowego twórczość Brucknera, Mahlera i Richarda Straussa, nie byłaby z pewnością taką, jaką ją dziś znamy.
Wagner przypisywał orkiestrze istotną coraz bardziej rolę w swoim Gesamtkunstwerk. Warstwa instrumentalna przestaje być li tylko pomocnym rusztowaniem dla wokalnych popisów, ale wyjaśnia i dopowiada sceniczną dramaturgię. Najdalej od akademickiego myślenia o formie odszedł w preludium do Lohengrina (1848). We wstępie do Śpiewaków norymberskich z 1862 roku Wagner decyduje się na uwerturę w klasycznym ujęciu. W wyrafinowany sposób łączy motywy zaczerpnięte z operowej akcji, przywołuje jej bohaterów i kluczowe momenty, tworząc zarazem partyturę o niebywałym blasku i rozmachu, koncertowy majstersztyk.
Bruckner podziwiał Wagnera, ale jego symfonie otwierają przed nami ścieżkę do diametralnie innej sfery artystycznej ekspresji – naznaczonej cierpliwością, skromnością, ale i autodestrukcyjną niepewnością. Szósta jest w tym brucknerowskim świecie zupełnie wyjątkowa. Najrzadziej wykonywana, nie przynależy do żadnego okresu – jedyna, której kompozytor nie poddał redakcyjnym przeróbkom, oddziela zarazem w jego symfonicznym uniwersum „wczesne” od „późnego”. Meandrujące harmonie, skomplikowane rytmy i orkiestracja napędzana nieposkromioną wyobraźnią pośród kontrastujących nastrojów i motywów prowadzą od ciemności ku światłu.
Andrzej Sułek
Advertisement
Event Venue & Nearby Stays
pl. Wojciecha Kilara 1, 40-202 Katowice, Poland, ulica Wojciecha 1, 40-474 Katowice, Polska,Katowice, Poland
Tickets