Advertisement
𝐶𝑧𝑦 𝑤𝑎𝑟𝑡𝑜 𝑚𝑒̨𝑐𝑧𝑦𝑐́ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑝𝑟𝑧𝑦 𝑧𝑟𝑦𝑤𝑎𝑛𝑖𝑢 𝑠𝑡𝑜𝑘𝑟𝑜𝑡𝑒𝑘 𝑝𝑜 𝑡𝑜, 𝑎𝑏𝑦 𝑢𝑤𝑖𝑐́ 𝑧 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑤𝑖𝑎𝑛𝑒𝑘?Rozmyślamy, stając się coraz bardziej senne. Wzrok zawiesza się na palcach nabierających oczka, obraz zaczyna się rozmywać. Ręce wydają się coraz dłuższe, coraz większe, granice ciała rozciągają się do niemożliwości. Zmieniamy kształt. My naprawdę w tej chwili nie bardzo wiemy, kim jesteśmy. Mogłybyśmy powiedzieć, kim byłyśmy rano, ale od tego czasu zmieniłyśmy się już wiele razy. Nie mieścimy się w drzwiach do ogrodu, który nam obiecano. Nasze miejsce jest pod ziemią, pod powierzchnią jeziora łez, które wylałyśmy w żałobie po pięknym ogrodzie. Nasze miejsce jest zmyślone i potencjalne. Musimy być obłąkane, inaczej nie przyszłybyśmy tutaj. Plączą nam się wątki. Zanurzamy się głębiej. Kolory ciemnieją, łagodnie dotykamy dna. Gapimy się na nasze dłonie, na wyrastające szpony. Trzy spiczaste i dwa tępe, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Wypij mnie i zjedz, ale tak, żeby nic mi się nie stało. Wyglądamy raczej dobrodusznie, ale mamy jednak bardzo długie pazury i całe mnóstwo zębów, trzeba więc traktować nas uprzejmie. Możecie sobie zaglądać na dół i wołać: „Wracajcie do nas, kochane”. A my spojrzymy tylko w górę i odpowiemy: „Kim my właściwie jesteśmy? Powiedzcie nam to naprzód: jeżeli będziemy chciały być tymi osobami, to wrócimy, a jeżeli nie, to zostaniemy na dole. Pod koniec nie przebudzimy się wcale. Nasze miejsce jest nieprawdopodobne i realne. Zasypiając nie myślałyśmy o tym, jak się później stąd wydostaniemy.
tekst: Anik Radzimińska
identyfikacja wizualna: Ewa Dąbkowska
Wystawa jest częścią FRINGE Warszawa 2025.
Advertisement
Event Venue & Nearby Stays
Niekłańska 34, 03-924 Warszawa, ulica Niekłańska 34, 03-924 Praga-Południe, Polska, Warsaw, Poland